Samolotem z dziećmi

Samolotem z dzieckiem - ktoś złapie się za głowę. Samolotem z trójką dzieci - pewnie ktoś popuka się w głowę. A jednak..


A jednak jest to możliwe. Dzisiaj wróciliśmy z wizyty u rodziny w Szkocji. Wybraliśmy się w obie strony samolotem. Była to nasza pierwsza podróż tym środkiem transportu, więc obaw mieliśmy sporo. 


Podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami na temat podróży z dziećmi samolotem.

1. Bagaż - Kuzyni polecili nam wysłanie głównego bagażu kurierem kilka dni przed przylotem. I tak zrobiliśmy. Tydzień wcześniej spakowałam najważniejsze rzeczy: odzież, buty, pieluchy itp i wysłałam. Paczka przyszła nawet przed czasem. Zaoszczędziło nam to dużo czasu i noszenia, co przy dzieciach jest bardzo ważne. 
2. Check-in online - Linie, które wybraliśmy dały nam możliwość odprawy online. 30 dni przed odlotem mogłam już tego dokonać. Usiadłam, więc wieczorem do komputera, wprowadziłam dane i wydrukowałam karty pokładowe. Wszystko od razu i dosyć wcześnie - dzięki temu bez rezerwacji miejsc mieliśmy wyznaczone miejsca koło siebie. Na lotnisku nie musieliśmy już tego przechodzić - co znowu skróciło czas.
3. Wózek - przy okienku dostaliśmy tylko "label" na wózek i mógł być on z nami do końca, aż do samego samolotu. Przed schodami zostawiliśmy wózek i weszliśmy na pokład.
4. Kolejki z dziećmi - mogłoby się to wydawać nie do przejścia... a jednak. W jedną i drugą stronę mogliśmy przejść szybciej przez security dzięki obsłudze, która wzięła nas boczną stroną omijając kolejkę. Samo wejście na pokład też było szybciej. Najpierw wchodziły osoby, które wykupiły opcję "speedy boarding", a potem osoby z dziećmi poniżej 5 rż. Skróciło to nam oczekiwanie i uniemożliwiło dzieciom zbytnie znużenie i zmęczenie. 
5. Trudne momenty - star i lądowanie. Są one dosyć trudne ze względu na zmiany ciśnień i zatykanie się uszu. Starszym dwóm córkom daliśmy żelki na ten czas, aby mogły żuć i przełykać - umożliwiło to wyrównanie ciśnień i w miarę dobre przetrwanie tego czasu. Najmłodsza miała na ten czas mleko i smoczek. Jednak w czasie lotu w tamtą stronę podczas startu nie chciała pić i niestety płakała - ciężko było mi ją uspokoić, smoczek też nie chciał działać. Gdy ustabilizował się lot córka uspokoiła się. Pod koniec lotu Najmłodsza zasnęła, jednak podczas lądowania zaczęła znowu płakać i przestała jak byliśmy już dosyć nisko. W drodze powrotnej chętniej piła mleko podczas startowania i lądowania i już w ogóle nie płakała, a nawet zasnęła tuż przed wylądowaniem. Matki karmiące piersią spokojnie mogą karmić swoje pociechy podczas lotu. Myślę, że takie maluchy dużo lepiej zniosą start i lądowanie w czasie ssania piersi.
6. Dużo czasu, mało miejsca - w trakcie lotu. Dzieci jak to dzieci nie potrafią długo siedzieć i nic nie robić. Na początku były zainteresowane startem, widokami za oknem, a potem zaczęło się nudzenie. Na szczęście w plecaku były zapakowane książeczki, kredki, maskotki. Najstarsza czytała, Średnia kolorowała i dzięki temu długo były spokojne i nie rozrabiały. Najmłodsza bawiła się wszelkimi gazetkami i zaczepiała sąsiadów. Na szczęście podróż tr
wała tylko 2h, więc zabaw nie zabrakło. 


Kilka drobnych rad:
1. Jeśli masz możliwość wyślij główny bagaż kurierem. 
2. Przeczytaj dokładnie co możesz zabrać, a czego nie.
3. Sprawdź czy masz jakieś przywileje podróżując z dzieckiem i wykorzystaj je.
4. Weź coś do żucia dla dziecka na czas startu i lądowania
5. Zabierz ze sobą książeczki lub zabawki, aby zająć dziecko w trakcie lotu.
6. PILNUJ DOBRZE DZIECKA I WYJAŚNIJ DZIECKU, ŻE MUSI SIĘ BLISKO TRZYMAĆ.


Pamiętając o 6 punkcie pilnowaliśmy dzieci, powtarzaliśmy, żeby trzymały się blisko, nigdzie nie odchodziły. Jednak miało miejsce jedno nieprzyjemne zdarzenie. Zatrzymaliśmy się z boku, aby odebrać wózek i wsadzić najmłodszą do niego. Widziałam Najstarszą tuż za mną gdy się zatrzymaliśmy, a tu nagle patrzymy, że jej nie ma. Ja zostałam na miejscu, a mąż pobiegł dalej szukać córki. Znalazł ją, gdy wracała się zapłakana, bo szła z tłumem i myślała, że idziemy przed nią - dopiero później zorientowała się, ze nas nie ma, Na szczęście nic gorszego się nie stało i cała podróż minęła dosyć spokojnie.

I mogę szczerze powiedzieć - podróż z trójką dzieci - TAK TO MOŻLIWE!

Komentarze

  1. Ostatnio przeżyłam to na własnej skórze. Nasza 3,5 latka okazała sie prawdziwym podróżnikiem i 2 godzinny lot spędziła z lizakiem, wafelkiem i bajka z i-pada. Młodsza (11msc) na start rownież dostała mleko, pózniej biszkopt, smok i koniec spokoju. Trochę zajęła sie sąsiadami. Trochę zeszło na przewijanie. Trochę na wyglupianie i duuuuzo na marudzenie. W drodze powrotnej udało nam sie jednak ja uśpić :) a świetna porada z tymi bagazami. Na przyszłość wykorzystam!

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko jest dla ludzi...samoloty też.
    my byliśmy rok temu roczną córką i trzylatką.
    w tym roku wybieramy się w daleką podróż autem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie, wszystko dla ludzi i bardzo dobre wszystkie spostrzezenia.
    My latalismy juz kilka razy z naszymi blizniakami. Jak mieli poltora roku, udalo nam sie przetrwac 10 godzinny lot, a kilka miesiecy wczesniej dwa krotsze loty.
    Ja bym dodala jeszcze jedna rade. Dzieci MUSZA miec udroznione drogi oddechowe. Jesli maja choc troche zatkany nos, nie sa w stanie wyrownac cisnienia i to moze bolec. Nasz pediatra poradzil, zeby 10 minut przed startem i ladowaniem podac dzieciom do nosa kropelki obkurczajace sluzowke, nawet jesli nie maja kataru. Na naszych chlopcow to bardzo dobrze zadzialalo i nie bylo zadnego plakania przy zmianie wysokosci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wizyta u psychiatry dziecięcego? Czy to coś strasznego? Jak się do niej przygotować?

Czy warto diagnozować ADHD u progu dorosłości?

Kim są rezydenci i dlaczego utworzyli porozumienie?